Przejdź do głównej zawartości

Final ZE8000 Recenzja - Kable są zbędne

Z produktami Final niejednokrotnie miałem już do czynienia. Dały się one poznać jako czasami eksperymentalne tworzące swoje własne nisze, ale przede wszystkim zawsze świetnie grające choć zdarzało się iż były to bardzo wyspecjalizowane utensylia skierowane do bardzo konkretnego podniebienia. Ku memu zdziwieniu, Final tym razem jednak bardzo odważnie zaatakował najgłówniejszy z głównych obecnych nurtów czyli dokanałowe słuchawki bezprzewodowe. Gałąź na której nie tylko panuje nieznośny wręcz ścisk, konkurencja i pogoń za coraz to nowszymi modelami, ale i również kierunek na który jako audiofil nie ukrywam, patrzę nieco z pogardą. Nie jestem w żadnym razie ekspertem w tej dziedzinie, ale że tak powiem coś tam liznąłem i wniosek mam taki iż uzyskanie bezprzewodowego dźwięku który można by nazwać jakkolwiek audiofilskim jest niezwykle trudny, graniczący z niemożliwym. Skoro jednak nawet Final nadstawia tutaj karku postanowiłem sprawdzić co w trawie piszczy.

Wygląd, budowa i akcesoria:

Ładne, acz całkiem zwyczajne pudełko. W środku poza słuchawkami w etui ładującym odnajdziemy również komplet tipsów, kabel usb do ładowania oraz zapasowe filtry przeciwkurzowe.



Etui ładujące w formie rozsuwanej mydelniczki. Spore jak na standardy słuchawek bezprzewodowych. Wykonane całkiem nieźle, przyjemnie chropowate z nakrapianą teksturą, którą pamiętam z flagowego modelu pełnowymiarowych Final D8000 (Recenzja). Jest lekkie, plastikowe jednak ów plastik lubi sobie skrzypnąć przy mocniejszym nacisku więc jest tylko dobrze, ale nie luksusowo.


Same słuchawki mają specyficzny kształt, coś jak klasyczne dokanałowe ale na patyku. Pokryte tą samą nakrapianą warstwą co etui. Zdecydowanie jest za co je złapać i nie są śliskie wiec zarówno zakładanie jak i wyciąganie ich z uszu jest dziecinnie proste. Są lekkie i całkiem wygodne choć ze względu iż mocno wystają z uszu czuć je przy mocnych ruchach głowy oraz łatwo o nie przypadkowo zaczepić. Nie będą więc najlepszym kompanem do aktywności fizycznej pomimo iż posiadają certyfikacje wodoodporności na poziomie IPX4. Przeszkodą może być również to iż izolacja pasywna nie jest najlepsza, a i aktywny poziom tłumienia szumów (ANC) nie jest w stanie zapewnić głębokiej izolacji. Słuchawki zapewniają rozsądny poziom tłumienia do odsłuchów przykładowo w komunikacji miejskiej, ale jeśli ktoś potrzebuje dużej izolacji lub użytkował je będzie w środowisku wysokiego natężenia hałasu to niestety ZE8000 nie sprawdzą się tutaj najlepiej. Kolejnym minusem ANC jest to iż w zależności od wybranego trybu Finale potrafią szumieć i to całkiem mocno. Jedynie tryb Wind-Cut jest od nich na mój słuch całkiem wolny od szumu. W trybie Noise Cancelling szum jest bardzo niski, niemal pomijalny natomiast tryby Ambient i Voice Through szumią już niestety bardzo mocno.

Tipsy są bardzo specyficzne bo w formie większego płaszcza okalającego zarówno tulejke jak i część samych słuchawek. W przypadku zgubienia fabrycznych lub chęci użycia innego rodzaju tipsów może być przez to problem z zastąpieniem ich.


Do obsługi słuchawek producent udostępnia aplikację Final Connect. Mamy dzięki niej dostęp do zmian działania trybu ANC, equalizera, aktualizacji oprogramowania czy wyboru języka asystentki która informuje nas o różnych trybach pracy i połączeniu. Osobiście zmieniłem sobie język na japoński. Bez szczególnego powodu, ot po prostu uważam, że przyjemny japoński głos witający mnie po założeniu japońskich słuchawek jak najbardziej tutaj pasuje. 

Brzmienie:

ZE8000 brzmieniowo można określić jako lekko ciepłe, nieofensywne, nieco przyciemnione, ale całkiem dynamiczne. Strojenie przypomina mi nieco to znane z klasycznych sprzętów z logo Audeze, a więc z niepodkreśloną czy nawet w niewielkim stopniu, ale jednak wycofaną wyższą średnicą co sprawia że ZE8000 nie zachwycają klarownością ani bezpośredniością. Nie mówię tutaj że Finale potrafią podrobić planarną manierę grania bo co to, to nie natomiast ogólny charakter, a i owszem tyle że w dynamicznym wykonaniu. Na plus z pewnością trzeba zaliczyć im jednak rzadko spotykaną gładkość i absolutny brak wyostrzeń. Nagrania które wiem że posiadają w sobie sybilizację brzmią na Finalach gładko jak masełko. Nie można odmówić im przy tym potęgi i kaloryczności. Odsłuchami na nich można się z całą pewnością nasycić tym bardziej iż pomimo, że nie nazwałbym ich w żadnym razie wyżyłowanymi czy nastawionymi na szczegółowość potrafią pochwalić się naprawdę imponującą rozdzielczością. Nie wpychają nam nic na siłę, za to muzyka swobodnie płynie i jeśli tylko mamy taką chęć, możemy bez większych trudności uchwycić wszystkie detale i smaczki zawarte w nagraniu. 

Bas nadaje tutaj tempa i można powiedzieć iż nieco dominuje choć ze względu na wysoką jakość nie nazwałbym go przedobrzonym. Typowy charakterem dla przetwornika dynamicznego, szybki, sprężysty, nieźle kontrolowany. Schodzi bardzo nisko i ma przyjemny, nieutwardzony impakt. Doskonale zszyty z średnicą po przez dodatkowo wyczuwalny akcent na ich złączeniu.

Średnica gładka, mięsista, wystarczająco, ale nie nadmiernie szczegółowa. Zdecydowanie doważona, pogrubiona przez co wyśmienicie radząca sobie z męskimi wokalami wymagającymi odpowiedniej wagi i krzepy. Kiedy sytuacja tego wymaga potrafi wespół z basem wygenerować epicką ścianę dźwięku którą z pewnością docenią fani ostrzejszych gatunków muzycznych. Ja to lubię i doceniam troskę. Damskie wokale prezentowane są melodyjnie, słodko jednak może brakować im bliskości i bezpośredniości. Ciężko tutaj poczuć elektryzującą delikatność i zwiewność. Mamy za to kompletny brak wyostrzeń, gładkość, przyjemność, a nawet aksamitność.

Soprany podobnie jak wyższa średnica oddane są w sposób nieco powściągliwy. Nie powiedziałbym aby góra była jakoś wybitnie przylizana jednak stara się nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. Robi co do niej należy, jest dźwięczna i nadal wyraźna, ale stara się pozostać nieco w cieniu. Normalnie powiedziałbym, że preferowałbym więcej światła jednak trzeba pamiętać iż mówimy tutaj o słuchawkach bezprzewodowych które muszą radzić sobie z artefaktami powstającymi przy kompresji bluetooth. To właśnie w górnych rejestrach są one najbardziej zauważalne. Charakterystyczne skwierczenie, nieczystości, pogłosy popularnie zwane cyfrowym nalotem na wysokich rejestrach są dla mnie jako audiofila prawdziwą zmorą psującą mi przysłowiowy dzień. Dla speców z Finala zapewne również są one uciążliwe i najwyraźniej postanowili poradzić sobie z wadami technologii w zmyślny sposób, a więc zamaskować je odpowiednim strojeniem. Udało im się to znakomicie bo co prawda może ZE8000 nie zachwycają jasnością i przejrzystością, ale właśnie dzięki takiemu, a nie innemu strojeniu udaje się im wyjść poza schemat nie dając się zaszufladkować jako kolejne, typowe słuchawek bluetooth.

Ciekawostką jest też tryb o nazwie 8k Sound+ który wedle opisu producenta angażuje wyższą moc obliczeniową oraz bardziej zaawansowane algorytmy do reprodukcji dźwięku. Czy przekłada się to na wyższą jakość brzmienia? A i owszem. Źródła pozorne zdają się nieco lepiej zdefiniowane, jak by z mocniej zaznaczonymi, grubszymi i jednocześnie gładszymi konturami odcinając się lepiej od tła które się pogłebia. Czy zmiana jest duża? Przyznam szczerze, że jest ona bardzo niewielka, wręcz na granicy percepcji i będzie niemożliwa do uchwycenia w innych niż domowych warunkach. Nie wydaje mi się aby tak mała zmiana była warta skrócenia czasu pracy na jednym ładowaniu przed czym ostrzega również aplikacja przy uruchamianiu tego trybu. Jest to więc raczej ciekawostka dla purystów.

ZE8000 jak na słuchawki bezprzewodowe grają zaskakująco naturalnym i przyjemnym w odbiorze dźwiękiem. Pomimo iż nie są ani nadzwyczajnie jasne, ani napowietrzone to jakimś sposobem udaje im się wygenerować całkiem pokaźnych rozmiarów przestrzeń. Sięga ona daleko na boki i ma bardzo otwarty i niczym nie skrępowany charakter bez zarysowanych barier. Źródła pozorne również prezentowane są nad wyraz wydatnie. Mówiąc kolokwialnie ZE8000 grają stosunkowo dużym dźwiękiem. Dodatkowo grają one bardzo homogenicznie z uwagi iż nie jest to konstrukcja hybrydowa, a oparta na pojedynczym przetworniku dynamicznym. Oferowane brzmienie jest naturalne oraz równe jakościowo w całym paśmie przenoszenia. Muzyka brzmi przekonywująco i zachęca do dłuższych odsłuchów.

Aby nie być gołosłownym zestawiłem Final ZE8000 z popularnymi Samsung Galaxy Buds2. 


Buds2 grają bliżej, bardziej wyraziście, jaśniej, są jak by przeostrzone, ale i bardziej przejrzyste. Z mniejszą przestrzenią, bardziej pudełkową, rysując mniejsze źródła pozorne. Wyższe części pasma wypadają nieco nieprzyjemnie, potrafią być zgryźliwe, a przede wszystkim są bardzo nienaturalne, czy wręcz zafałszowane. Bas zadziwiająco klasowy, ze świetną kontrolą i wyśmienitym impaktem ale znowu, zdarza mu się jak by odkleić od reszty pasma co jeszcze bardziej podkreśla nienaturalny charakter całości. Muzyka na Buds2 brzmi jak wysoce przetworzony wyrób muzykopodobny. Nie są jakoś wybitnie ofensywne w klasycznym wydaniu, czyli nie sypią wyjątkowo ostrościami natomiast dźwięk (celowo nie używam słowa muzyka) który się z nich wydobywa jest zwyczajnie sztuczny, udawany, plastikowy, dla mnie asłuchalny. To bynajmniej nie jest hiperbola. Próbowałem wielokrotnie i nie jestem w stanie wytrzymać dłuższych odsłuchów muzyki na Buds2 niż kilkanaście minut. Nie, po prostu nie. 

ZE8000 jawią na się na tym tle jak lśniący rycerz na białym koniu. One grają od tak, jak zwyczajne słuchawki, generują prawdziwą muzyką której chce się słuchać. Wynik tego nierównego pojedynku na jakość dźwięku to zdecydowana dominacja ZE8000.

Podsumowanie:

Final ZE8000 to ciekawe słuchawki bezprzewodowe. Oferowane brzmienie stoi na zaskakująco wysokim poziomie dla takich konstrukcji. Brzmią mięsiście, ciepło i nieofensywnie, jednak bez przesady, a także są całkiem dynamiczne. Może nie powalają bezpośredniością, ale słucha się ich bardzo przyjemnie i zwyczajnie satysfakcjonująco co jest ogromnym komplementem dla słuchawek bezprzewodowych. Izolacja to nie jest ich najmocniejsza cecha, wygoda jest wysoka choć słuchawki mocno wystają z uszu i nie będą najlepszym wyborem jako kompan do aktywnościach fizycznych. Wykonane są dobrze chociaż nie luksusowo, a ich cena jest stosunkowo wysoka. Jak widać ciężko je bezwarunkowo zarekomendować ponieważ mają nieco wad tak więc skierowane są jednoznacznie do osób które stawiają na pierwszym miejscu wysoką jakość dźwięku, a nadal chciały by użytkować słuchawki bezprzewodowe. Musza być one gotowe aby za to nieco więcej zapłacić i pogodzić się niedogodnościami jednak wysoka jakość dźwięku im to z pewnością zrekompensuje.


Strona producenta https://snext-final.com/en/

Serdecznie dziękuję polskiemu dystrybutorowi Final firmie Fonnex za przekazanie sprzętu do recenzji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ranking słuchawek dokanałowych IEM

Poniżej znajduje się ranking słuchawek dokanałowych, które miałem okazję przetestować. OGÓLNE WYTYCZNE - Ocenie podlegał wyłącznie dźwięk. - Konkretne numerowane pozycje na liście to moje subiektywne odczucia i kolejność w jakiej bym po nie sięgał. - Sprzęt przypisany do danego działu obiektywnie jest na porównywalnym poziomie. - Cena nie ma wpływu na ocenę, podana jest wyłącznie w celach informacyjnych. - Lista ma charakter rozwojowy i kolejne pozycje będą dodawane w ramach możliwości. - Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić! DEFINICJE POZIOMÓW End Game - słuchawki wyznaczające nowe granice tego co jest fizycznie możliwe Ultra High End - słuchawki ze swoim brzmieniowym charakterem jednak w zasadzie już bez wad - świetne pod każdym względem. High End - w pewnych aspektach brzmienie na poziomie Ultra jednak w innych do tego poziomu brakuje Mid End - po prostu bardzo dobre brzmienie Entry Level - poziom który pozwala już w pełni cieszyć się muzyką be

Chord Mojo 2 Recenzja - Kieszonkowy dynamit

Brytyjski Chord nie rozpieszcza nas ilością nowości natomiast, jak już coś wypuszcza to zawsze tworzy tym nie małe zamieszanie. Długo musieliśmy czekać na następcę super popularnego Mojo, ale oto w tym roku ukazał się i on. Pozornie, z zewnątrz Mojo z numerkiem 2 nie przynosi rewolucji jednak zmian w środku jest całkiem dużo zarówno od strony funkcjonalności jak i dźwięku. Ciekawskich czy to ewolucja, rewolucja czy może po prostu zmiana kierunku zapraszam do poniższej recenzji. Wygląd i budowa: Malutkie pudełko, niczym specjalnie się nie wyróżniające. W środku poza samym urządzeniem znajduje się jedynie kabel usb który w dodatku jest śmiesznie krótki. Nadaje się jedynie do sprawdzenia czy urządzenie działa i to w zasadzie tylko z laptopem ponieważ jest zbyt krótki aby sięgnąć do gniazd usb w desktopach, a do połączenia z telefonem potrzebna jest dodatkowa przejściówka z innym złączem lub najwygodniej po prostu inny kabel. Mojo2 zachowuje maleńkie gabaryty poprzednika, a i wygląda oraz

Audio Technica ATH-ADX5000 Recenzja - Prawie ideał

Audio Technica to bardzo znany japoński producent sprzętu audio, który jakimś cudem nigdy na łamach mojego bloga nie gościł. Bohater niniejszej recenzji to ni mniej, ni więcej flagowy model otwartych słuchawek wokółusznych tegoż producenta. ATH-ADX5000 wycenione na około 10 tys zł to koszt wysoki chociaż przy coraz bardziej absurdalnych cenach innych modeli to już w zasadzie cenowo średnia półka jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Czy to w takim razie okazja czy może niekoniecznie dowiemy się (mam nadzieję) z poniższej recenzji. Wygląd, budowa i akcesoria:   Słuchawki sprzedawane w ładnym choć dość zwyczajnym kartonie, którego niestety pokazać nie mogę bo go nie posiadam. Na szczęście posiadam za to jego zawartość. Miękko obita i gustowna walizeczka jako etui to świetny pomysł. Środek wyścielany przyjemnym materiałem z miejscem na słuchawki i kabel. To niestety wszystko. Brak jakichkolwiek akcesoriów choćby przejściówki na inną wtyczkę niestety smuci. Słuchawki posiadają ciekawy wygl