Przejdź do głównej zawartości

Fiio M11 Recenzja - Powiew nowoczesności


Patrząc na specyfikację, w której widnieje procesor Samsung Exynos, 3gb ramu, ponad 5 calowy ekran o bardzo wysokiej rozdzielczości, z gęstością pixeli jak w Iphone XR można odnieść wrażenie, że Fiio wkroczyło na rynek smartfonów. Zagłębiając się jednak dalej widzimy dwie kości dac AK4493 wyjścia zbalansowane 2,5 oraz 4,4mm, a tak że dwa sloty na karty micro sd i już wiemy, że raczej żaden smartfon mu nie podskoczy. Czy Fiio M11 to udany mariaż najnowszych technologii z klasowym dźwiękiem?

Wygląd i budowa:

Nie duże, eleganckie pudełko zamykane na magnesik.



Wraz z odtwarzaczem w pudełku znajdziemy:

- silikonowy futerał
- kabel usb
- przejściówka z 3,5mm na coaxial
- szkło ochronne zaaplikowane na ekran już w fabryce
- igła do otwierania slotów micro sd


Sam odtwarzacz to połączenie szkła oraz czarnego metalu, który został w ciekawy sposób powycinany na krawędziach tworząc różne geometryczne kształty. Nie odnajdziemy ani jednej obłej powierzchni i niestety tyczy się to również rogów, które zostały zakończone w dość ostry sposób co czuć podczas operowania jedną ręką. Sytuację łagodzi trochę silikonowy futerał, ale w niewielkim stopniu bo sam również ma ostro zakończone rogi. Pięknym akcentem jest złote, głęboko żłobione pokrętło głośności. Chodzi lekko, ale w wyraźnym klikiem do tego ładnie komponuje się ze złotymi detalami wokół gniazd słuchawkowych. Dodatkowym smaczkiem jest włącznik wokół którego znajduje się świecący pierścień, który łagodnie pulsuje podczas ładowania. Materiały i poziom wykończenia stoją na bardzo wysokim poziomie, a sam odtwarzacz sprawia bardzo solidne i przyjemnie ciężkie wrażenie.


Góra - włącznik


Lewy bok - pokrętło głośności, play/next/back


Prawy bok - dwa sloty na karty sd


Dół - wyścia zbalansowane 4,4 i 2,5mm, złącze usb typ-c i wyjście 3,5mm


Ekran 5,15 cala o bardzo wysokiej rozdzielczości 1440x720 z upakowaniem pixeli na poziomie 312PPI to terytorium zazwyczaj zarezerwowane dla smartfonów. Pięknie się prezentuje i bezbłędnie reaguje na dotyk, ale szkoda że nie oddano możliwości zmiany temperatury kolorów ponieważ ma on mocno chłodny odcień.


Ibasso DX220, Fiio M11, Sony WM1A

Moc na wyjściach słuchawkowych jest wysoka i nie będzie problemu z poprawnym wysterowaniem każdych słuchawek przenośnych, a na zbalansowanych nawet i tych stacjonarnych przynajmniej w stopniu satysfakcjonującym. W połączeniu z bardzo czułymi niskoohmowymi słuchawkami da się wychwycić delikatny szum jednak nie przeszkadza on zupełnie podczas odsłuchów. Czas działania to komfortowe okolice 13 godzin czyli nieźle tym bardziej że M11 współpracuje również z szybkimi ładowarkami. Do dyspozycji użytkownika udostępniono jedynie 32gb za to mamy rzadko spotykane choć bardzo mile widziane dwa sloty na karty sd.


Szkoda że producenci nie mogą się zdecydować czy używać złącz 2,5 czy 4.4mm przez co utrudniają tylko życie konsumentom. Wydaje się że złącze 2,5mm jest skazane na porażkę biorąc pod uwagę fakt, że to 4.4mm został certyfikowany jako standard dla połączeń zbalansowanych przez grono JEITA oraz jest aktywnie wspierany przez dużych producentów jak Sony czy Sennheiser. Mimo tego 2,5mm nadal jest stosowane i tutaj Fiio postanowiło pogodzić wszystkich stosując obydwa złącza w jednym odtwarzaczu. Inicjatywa godna pochwały tym bardziej, że nie spotkałem się z tym nigdy wcześniej. Co prawda były już podwójne złącza w urządzeniach typu Colorfly C4 Pro i Chord Hugo 2, ale były to połączenia niezbalansowane 3,5 i 6,3mm.


System i Funkcje: 

Odtwarzacz działa pod kontrolą w zasadzie w pełni funkcjonalnego Androida 7 Nougat. Nie ma jedynie natywnego dostępu do sklepu Google Play ze względów licencyjnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby aplikacje doinstalowywać sobie ręcznie lub przy pomocy wgranej już aplikacji Fiio Market czy APKPure. Serwisy streamingujące jak Tidal czy Spotify działają w pełni, wyglądają i zachowują się dokładnie tak samo jak te na smartfonach, a więc mamy też tryb offline.



Sam system działa super szybko i bardzo płynnie. Animacje i przejścia między ekranami to już poziom dzisiejszych smartfonów przynajmniej ze średniej półki. Pod względem wydajności M11 to najsprawniej działający odtwarzacz z jakim miałem do tej pory okazję się zapoznać. Brawo.


Główną aplikacją jest odtwarzacz Fiio Music. Ładna z wyglądu, szybka i w miarę intuicyjna, wymagająca jedynie krótkiego przyzwyczajenia. Wszystkie opcje, które taka aplikacja powinna posiadać są i działają zgodnie z przeznaczeniem. Nie zabrakło więc gapless, equalizera, usb dac, a nawet możliwość transferu muzyki przez wifi.



Małą niedogodnością jest utrudniony dostęp po przez komputer do pamięci wewnętrznej. Przy pierwszym podłączeniu do komputera, Fiio montuje tylko jedną partycję ze sterownikami pod nazwą "Samsung USB driver for mobile phones", które musimy zainstalować, aby dało się kopiować pliki na pamięć wewnętrzną i karty sd.

Nie zabrakło oczywiście wielu innych technologii jak dwu kierunkowy Bluetooth 4.2 z Aptx i LDAC, oraz połączeń DLNA i Airplay. Jeśli dla kogoś ma to znaczenie to warto zauważyć, że M11 jest oficjalnie certyfikowanym urządzeniem HI-Res Audio oraz jednym z pierwszych z oznaczeniem HI-Res Audio Wireless.

Fiio M11 i Ibasso IT01s

Brzmienie:

Chciałem zaznaczyć że poniższy opis brzmienia tyczy się wyłącznie wyjść zbalansowanych 2,5 oraz 4,4mm. Wytłumaczę dlaczego w dalszej części tekstu.

Mój ostatni kontakt z odtwarzaczem Fiio odbył przy okazji X5 i było to tak dawno, że już nawet nie pamiętam czy była to jego pierwsza czy druga generacja w każdym razie była to jeszcze era z przed ekranów dotykowych. W związku z tym nie miałem kompletnie pojęcia czego się można spodziewać. Będzie ciepło, a może zimno? Okazuje się gdzieś po środku ponieważ M11 oferuje dość bliski neutralności balans tonalny z naciskiem na techniczną sprawność.

Bas podany w wyczuciem. Mocny i bardzo rozdzielczy dzięki czemu można docenić bogactwo materiałów i faktur z których jest zbudowany. Bardzo wysoko, niemal wzorowo przedstawia się sprawa kontroli celność impaktu i długości wybrzmień. Zejście basu najniższego na dobrym poziomie. Najniższe wybrzmienia są nadal dobrze słyszalne, ale w mniejszym stopniu od basu średniego przez co są mniej odczuwalne, a bardziej słyszalne.

Średnica w zasadzie neutralna, nie nosi śladów podbarwiania i dodatkowego dociążania. Nie mogę się zdecydować czy określić ją nawet jako lekko odchudzoną czy po prostu trochę wypchniętą do przodu. Możliwe też, że jedno i drugie jednocześnie tyle, że każde z nich w niewielkim stopniu. Dzięki temu średnica jest naprawdę bogata w detale i z łatwością wychwycić można mikrodetale z tła. Przewracanie kartek czy nabieranie powietrza wyjątkowo łatwo wskazać na M11. Nie jest on jednak odtwarzaczem rozjaśnionym jeśli chodzi o barwę. Dodatkowe elementy nie są męczące ani nie są również zanadto wyeksponowane odwracając zanadto naszą uwagę od muzycznej kwintesencji. Damskie wokale jak i instrumenty zachowują poprawną wagę i dźwięczność jednak nie ma tutaj mowy o byciu jakoś szczególnie barwnym. Jest dosyć neutralnie, bez folgowania sobie w jakimś konkretnym kierunku czyli zachęcająco, aby to słuchawki przejęły większą inicjatywę.

Najwięcej problemów sprawił mi opis tonów wysokich. Są po prostu bardzo dobre, bez silnego własnego charakteru i ciężko się do czegoś przyczepić. Rozciągnięcie dalekie i podane w ilości neutralnej. Trochę takie studyjne i wierne oddanie zarówno bez efektownie migotliwych iskrzeń jak i bez łagodzącego przydymienia, a już na pewno bez słodkiej polewy. Jest w sam raz aby było wiernie. Ich rozdzielczość i czystość sprawia bardzo dobre wrażenie.

Przestrzeń duża, ale nie wybitna rozchodząca się bardziej na boki i mało w głąb. Najwięcej dzieje się na mocno wyeksponowanym pierwszym planie, a im dalej tym mniej. Dynamika bardzo kompetentna, przejrzystość i separacja również nie pozostawiają złudzeń, że technikalia M11 ma opanowane. M11 jest silnie wciągający, angażujący oraz intensywny. Przy odpowiednich słuchawkach i nagraniu ciężko skupić się na innych czynnościach poza samą muzyką. Bardzo bezpośredni i bez żadnych woali. Nie jest specjalnie wyrozumiały dla słabych realizacji przez co ostrości i inne niedoróbki są widoczne jak na dłoni. Nie jest jeszcze całkowicie analityczny, ale ciężko coś przed nim ukryć. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest wybitnie szczegółowy i to w porównaniu nawet do konstrukcji sporo droższych, którym tutaj z łatwością dorównuje.

Dźwięk podawany jest zdecydowanie i bez zawahania, z dużym autorytetem, a nawet odrobinę twardo, jednak bez wyczuwalnej agresji. Napięty jak struna, z czymś co można by określić jako natychmiastowość. Nie jest to osłodzone, miękkie i zrelaksowane brzmienie. Doskonale dogaduje się z nowoczesną i energetyczną muzyką potrafiąc nie tylko dotrzymać jej kroku, ale i wręcz w pełni podkreślić pulsujące, szybkie rytmy. W gatunkach lekkich dźwiękowi brakuje mi nieco lekkości, eteryczności i luzu. Żeby nie było to wcale nie musi być postrzegane jako cecha negatywna ponieważ dokładnie tego samego zabrakło mi do pełni szczęścia w dźwięku Chord Hugo 2.

Wyjścia zbalansowane 2,5 i 4,4mm kontra niezbalansowane 3,5mm - Zazwyczaj po przejściu z klasycznego wyjścia 3,5mm na zbalansowane poza zwiększeniem mocy daje się odczuć powiększenie przestrzeni, podniesienie dynamiki, czystości i rozdzielczości. Zmiany nigdy nie pociągają za sobą specjalnej zmiany balansu tonalnego czy dramatycznej poprawy jakości chyba, że ze względu na niższą moc słuchawki były wcześniej ewidentnie niewysterowane. W Fiio M11 natomiast, wyjście 3,5mm brzmi znacząco inaczej. Brzmienie jest przejaskrawione, mocno daje o sobie znać brak dociążenia średnicy oraz wysilenie na górze pasma. Bas nadal uderza mocno, ale dość zdecydowanie preferuje średni jego zakres z płytkim zejściem przez co brakuje wypełnienia. Wyjście 3,5mm zdecydowanie nie lubi się z ostrymi realizacjami. Sybilizacja i talerze perkusyjne zarejestrowane z wyostrzeniem odtwarzane są z gniazdka 3,5mm w M11 w dość przykry sposób. Średnica, zwłaszcza niższa daleka od tego co można by nazwać organiczną. Nie da się ukryć że ilość detali robi wrażenie, ale brakuje w tym wszystkim głębi, spokoju i wyrafinowania. Brzmienie mało płynne, trochę ociosane choć wyraziste i wciągające jednak brakuje miękkości i cieplejszej barwy, która w jakiś sposób złagodziła by tak silne rysowanie obrazu. Możliwe, że wpływ na to ma zastosowanie innych wzmacniaczy operacyjnych gdzie w przypadku 2,5/4,4mm jest to OPA926, natomiast przy 3,5mm to OPA1642.

Fiio M11 i Etymotic ER4XR

All to DSD - w ustawieniach odnajdziemy opcję pod nazwą All to DSD. Z tego co rozumiem jego działanie polega na konwertowaniu w locie każdego formatu do DSD. Nie wiem czy inżynierowie z Fiio słyszeli kiedyś DSD zarówno zarejestrowane jak i odtwarzane w formie natywnej, ale jego zalety nie polegają na mocnym wypchnięcie średnicy w przód, zepchnięciu pozostałych elementów do tyłu przy zdecydowanym zaokrągleniu ataku i ostrych krawędzi. Z moich doświadczeń z nagraniami DSD wynika, że posiadają one o wiele bardziej sugestywną holografią i w momencie w którym nagranie PCM mocno rysuje instrumenty na pewnej płaszczyźnie, nagranie w formacie DSD nie posiada owej płaszczyzny tylko rozmieszcza źródła w bardziej realistycznej i trójwymiarowej przestrzeni, oraz pomimo słabszego obrysu posiadają one bardziej sugestywną, fizykalną i namacalną obecność. Nie zmienia to jednak faktu, że funkcja All to DSD jako taki umilacz może się podobać jednak jej uruchomienie wiąże się ze skróceniem czasu pracy na jednym ładowaniu aż o połowę.

Filtry cyfrowe - zaimplementowane w kości DAC często dostępne również w innych odtwarzaczach. Dla mnie efekt ich działania zależy od sparowanych słuchawek i danego nagrania. W najlepszym razie zmiany odczuwam jako subtelne natomiast czasami są dla mnie kompletnie nie słyszalne.

Sharp Roll off - najpełniejszy dźwięk z mocnym atakiem
Slow Roll off - przytemperowane wysokie tony o bardziej zaokrąglonych krawędziach
Short delay sharp roll off - pogrubiona średnica, najbardziej słyszalna na damskich wokalach
Short delay slow roll off - pogrubiona średnica i zaokrąglone wysokie tony
Super slow roll off - całościowo mniej bezpośredni, bardziej oddalony dźwięk ze zmiękczonym atakiem

Jak by się ktoś zastanawiał to dla mnie największe wrażenie sprawił filtr Sharp roll off, jednak na dłuższą metę z większa przyjemnością słuchało mi się na Short delay Slow roll off

Fiio M11 i Campfire Vega


Porównania:

Shanling M5s (Recenzja) - jest mniej intensywny, cieplejszy i łagodniejszy przy czym również nie tak szczegółowy. Soprany są mniej zaznaczone, średnica cieplejsza i łagodniejsza, akcent bardziej na bas najniższy. Brzmi przy M11 zachowawczo, ale z większym spokojem i wyrafinowaniem. M11 wciąga od pierwszego taktu, natomiast przy M5s w muzykę się spokojnie zagłębia. Shanling jest mniejszy i działa trochę dłużej na jednym ładowaniu jednak ma o wiele gorszy i mniejszy ekran oraz własny system, który nie może równać się z funkcjonalnością Androida z M11.

Ibasso DX150 (Recenzja) - sporo mniej i gładsze wysokie tony, barwniejsza, cięższa i grubsza średnica i podniesiony, bardziej masywny oraz zaokrąglony bas. DX150 przy M11 sprawia wrażenie całościowo wygładzonego, słodszego i masywnego, ale przy tym nie może równać się z wysoką szczegółowością z M11. DX150 jest większy oraz wyposażono go w gorszy ekran, ma za to możliwość rozbudowy w lepsze moduły wzmacniacza. Obydwa działają na Androidzie jednak M11 jest wyraźnie szybszy oraz działa dłużej na jednym ładowaniu.

Ibasso DX220 (Recenzja) - nie przybliża tak pierwszego planu, posiada większą przestrzeń, z większymi bryłami instrumentów, odrobinę lepiej rozciągnięte pasmo na skrajach, bardziej dociążona i organiczna średnica. Szczegółowość bardzo porównywalna jednak DX220 posiada więcej luzu i zapasu w sposobie w jakim buduje swój przekaz. DX220 jest minimalnie niższy, ale grubszy i posiada możliwość wymiany modułu wzmacniacza, ale jest też o wiele droższy. DX220 ma nowszego Androida i mimo że nie działa wolno to jednak ten z M11 jest szybszy i bardziej płynny do tego działa prawie dwa razy dłużej na jednym ładowaniu choć ma też mniej mocy na wyjściach słuchawkowych.


Podsumowanie:

Jak zawsze u Fiio stosunek ceny do jakości stoi na nieprzyzwoicie wysokim poziomie. M11 to najbardziej neutralny brzmieniowo odtwarzacz ze średniej półki oferujący przy tym bardzo wysoką szczegółowość, która zazwyczaj zarezerwowana jest dla urządzeń znacznie droższych. Przy tym został wyposażony w szybki procesor, świetny ekran, dobry czas pracy i niespotykane dzisiaj, aż dwa sloty na karty micro sd. Szkoda że nieco po macoszemu potraktowano wyjście 3,5mm, które mocno odstaje jakością od zbalansowanych. Na otarcie łez za to mamy jednak solidne i bardzo dobre jakościowo wykonanie i dobrze skalkulowaną cenę.

Strona producenta: https://www.fiio.com/

Serdecznie dziękuję audiomagic.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ranking słuchawek dokanałowych IEM

Poniżej znajduje się ranking słuchawek dokanałowych, które miałem okazję przetestować. OGÓLNE WYTYCZNE - Ocenie podlegał wyłącznie dźwięk. - Konkretne numerowane pozycje na liście to moje subiektywne odczucia i kolejność w jakiej bym po nie sięgał. - Sprzęt przypisany do danego działu obiektywnie jest na porównywalnym poziomie. - Cena nie ma wpływu na ocenę, podana jest wyłącznie w celach informacyjnych. - Lista ma charakter rozwojowy i kolejne pozycje będą dodawane w ramach możliwości. - Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić! DEFINICJE POZIOMÓW End Game - słuchawki wyznaczające nowe granice tego co jest fizycznie możliwe Ultra High End - słuchawki ze swoim brzmieniowym charakterem jednak w zasadzie już bez wad - świetne pod każdym względem. High End - w pewnych aspektach brzmienie na poziomie Ultra jednak w innych do tego poziomu brakuje Mid End - po prostu bardzo dobre brzmienie Entry Level - poziom który pozwala już w pełni cieszyć się muzyką be

Chord Mojo 2 Recenzja - Kieszonkowy dynamit

Brytyjski Chord nie rozpieszcza nas ilością nowości natomiast, jak już coś wypuszcza to zawsze tworzy tym nie małe zamieszanie. Długo musieliśmy czekać na następcę super popularnego Mojo, ale oto w tym roku ukazał się i on. Pozornie, z zewnątrz Mojo z numerkiem 2 nie przynosi rewolucji jednak zmian w środku jest całkiem dużo zarówno od strony funkcjonalności jak i dźwięku. Ciekawskich czy to ewolucja, rewolucja czy może po prostu zmiana kierunku zapraszam do poniższej recenzji. Wygląd i budowa: Malutkie pudełko, niczym specjalnie się nie wyróżniające. W środku poza samym urządzeniem znajduje się jedynie kabel usb który w dodatku jest śmiesznie krótki. Nadaje się jedynie do sprawdzenia czy urządzenie działa i to w zasadzie tylko z laptopem ponieważ jest zbyt krótki aby sięgnąć do gniazd usb w desktopach, a do połączenia z telefonem potrzebna jest dodatkowa przejściówka z innym złączem lub najwygodniej po prostu inny kabel. Mojo2 zachowuje maleńkie gabaryty poprzednika, a i wygląda oraz

Audio Technica ATH-ADX5000 Recenzja - Prawie ideał

Audio Technica to bardzo znany japoński producent sprzętu audio, który jakimś cudem nigdy na łamach mojego bloga nie gościł. Bohater niniejszej recenzji to ni mniej, ni więcej flagowy model otwartych słuchawek wokółusznych tegoż producenta. ATH-ADX5000 wycenione na około 10 tys zł to koszt wysoki chociaż przy coraz bardziej absurdalnych cenach innych modeli to już w zasadzie cenowo średnia półka jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Czy to w takim razie okazja czy może niekoniecznie dowiemy się (mam nadzieję) z poniższej recenzji. Wygląd, budowa i akcesoria:   Słuchawki sprzedawane w ładnym choć dość zwyczajnym kartonie, którego niestety pokazać nie mogę bo go nie posiadam. Na szczęście posiadam za to jego zawartość. Miękko obita i gustowna walizeczka jako etui to świetny pomysł. Środek wyścielany przyjemnym materiałem z miejscem na słuchawki i kabel. To niestety wszystko. Brak jakichkolwiek akcesoriów choćby przejściówki na inną wtyczkę niestety smuci. Słuchawki posiadają ciekawy wygl