Przejdź do głównej zawartości

Fiio FH5 Recenzja - Gruby Kaliber


Fiio w ciągu zaledwie kilku lat przekształciło się z małej firmy z dalekiego wschodu w jednego z większych graczy na arenie przenośnego audio. Do oferty odtwarzaczy i wzmacniaczy dołączyły jakiś czas temu słuchawki dokanałowe. Po nieźle przyjętej (choć nie bez swoich problemów) serii "F" wprowadzono w tym roku nową z oznaczeniem "FH". Recenzowany model FH5 to najwyższy obecnie produkowany model przez tego producenta i jest to naprawdę zawodnik wagi ciężkiej - dosłownie.

Wygląd, budowa i akcesoria:

Ogromne jak na słuchawki dokanałowe pudełko.


W środku znajdują się:
- tipsy czterech rodzajów czyli w sumie aż 11 par!
- etui dwóch typów - miękkie i twarde
- narzędzie do czyszczenia
- spinacz do kabla

Całkiem bogato, niestety egzemplarz testowy dotarł do mnie bez wspomnianych etui ale skoro komuś się spodobały to wierze że są bardzo dobrej jakości ;) Rozczarowujący jest fakt że zabrakło w zestawie drugiego, zbalansowanego kabla który znajduje się w niższych modelach F9pro czy nawet F5.


Słuchawki zostały skonstruowane w oparciu o modną dziś technologię hybrydową z dynamikiem odpowiedzialnym za bas i aż trzema przetwornikami armaturowymi od Knowles odpowiadającymi za średnicę i wysokie tony. Konstrukcja dość skomplikowana z wykorzystaniem odseparowanych kanałów dla basu, średnicy i wysokich tonów. Dodatkowo kanał przewodzący bas wykorzystuje opatentowaną przez Fiio technologie nazwaną S.Turbo co ma podnieść jakość tego zakresu.


Użyte materiały i wykonanie są prawdziwym ewenementem w tym pułapie cenowym. Jest super solidnie i luksusowo. Całość łącznie z tulejką jest zbudowana z metalu, przyjemna w dotyku i cieszy oko. Wygląd to rzecz gustu natomiast pewne jest, że rzucają się w oczy czy tego chcemy czy nie. Minusem dla wielu osób może być wielkość i kształt które są w zasadzie identyczne jak w KZ ZST przy których część osób narzekało na komfort, a do tego są jeszcze sporo cięższe. Połączenie krótkiej i grubej tulejki z dużym rozmiarem kopułek sprawia że osoby z mniejszymi uszami będą mieć problem ze złapaniem poprawnego seala. Osobiście nie mam z nimi problemu, a komfort określiłbym jako dobry. Nie zapominam co prawda, że mam słuchawki w uszach ale też nic mnie specjalnie nie uwiera przy dłuższych sesjach. Izolacja od otoczenia jest niestety dość przeciętna co wybija z klimatu zwłaszcza przy spokojnej muzyce.

Porównanie wielkości. Od lewej: Sony EX800ST, KZ ZST, Fiio FH5, AKG N40, Campfire Vega





Odpinany kabel z posrebrzanej miedzi monokrystalicznej z ładnie oznaczonymi kanałami L i R również niespotykanie wysokiej jakości. Bardzo gruby i dość sztywny co sprawia że mało się plącze. Oplot z przyjemnej i śliskiej gumy dzięki czemu efekt mikrofonowy jest mało wyczuwalny. Wtyczka metalowa, ciężka i bardzo solidna tak samo jak i splitter. Metalowe słuchawki razem z grubym kablem są bardzo ciężkie i sprawiają iście pancerne wrażenie. Zastosowano standardowe złącza MMCX więc nie będzie problemu z zmianą na inny, na przykład lżejszy czy zbalansowany kabel.

Porównanie kabli: Sony EX800ST, Alo Audio Litz, Fiio FH5, Forza Audioworks Copper mkII

Brzmienie:

FH5 prezentują rzadko spotykane granie na planie W. Oznacza to że oprócz tradycyjnego podziału na bas, średnicę i soprany różnice wewnątrz każdego z pasm są tak duże że zmieniają ich odbiór. Pomimo że nie jest to mój pierwszy kontakt z takim strojeniem nadal nie jestem w stanie powiedzieć czy to lubię czy nie. Z całą pewnością słuchawki grające w ten sposób są intrygujące. Podają do słuchacza własną interpretacje nagrania i pozwalają spojrzeć na nie z innej perspektywy - krótko mówiąc: jest ciekawie.

Bas, a przede wszystkim subbas, jak z subwoofera, gra pierwsze skrzypce, potrafi oddać tąpnięcia które zazwyczaj odczuwamy dolnymi partiami ciała jak w dobrej sali kinowej na filmie katastroficznym. Wyższy bas zdecydowanie łagodnieje i z całą pewnością nic mu nie brakuje ale nie dominuje już tak jak ten najniższy. To dobrze bo pozwala średnicy na pokazanie wszystkich swoich walorów. Lekko zmiękczony impakt ale o nadal bardzo dobrej intensywności robi wrażenie tak jak i liczba tekstur chyba że nagranie będzie bardzo bogate w najniższy bas to wtedy może być ciężko to zza niego usłyszeć. Szybkość tylko odrobinę spowolniona ale jest charakterystyczne dla dynamicznego przetwornika.

Średnica rewelacyjna ale znowu podzielona. Damskie wokale są z przodu przed pozostałymi instrumentami natomiast męskie są nieco oddalone i lepiej się wtapiają z resztą instrumentów, acz nadal są doskonale czytelne. Ogromnym plusem jest nasycony, emocjonalny i gładki charakter całej średnicy. Nie nazwałbym jej jeszcze analogową ale z całą pewnością ma na to zadatki. Bardziej trafne będzie tu chyba określenie że jest niby neutralna choć zaokrąglona i kwiecista.

Wysokie tony dobrze rozciągnięte do pewnego momentu, barwne i doskonale czytelne ale posiadają dołek przy 5khz, a tak że kończą się zaraz po 8khz. Obcięcie 5khz to okolice często odpowiedzialne za nieprzyjemną sybilizację i dzięki temu mamy bardzo gładką i przystępną prezentację choć brakuje odrobiny zadziorności. Gorzej że zdecydowano się na dosyć drastyczne ograniczenie wysokiej góry. Co prawda mocno rozciągnięto ją do około 8khz dzięki czemu zachowano stosunkowo dużą przejrzystość ale werbel czy talerze brzmią ze zbytnią ogładą. Są słyszalne i przekonywujące ale wtapiają się w tło i brakuje im dość zdecydowanie dźwięczności i splendoru. Nie ma mowy tutaj o iskrzeniu za to osoby które są uczulone na wyższe rejestry będą w pełni usatysfakcjonowane.

FH5 w lekkich nagraniach w stylu gitara akustyczna, pianino, damski wokal czy ogólnie małe składy brzmią wyjątkowo klasowo i przejrzyście. W skomplikowanych jednak, które korzystają z całego pasma może brzmieć to odrobinę dziwnie: stopa z subbasu na pierwszym planie, wysokie tony łagodne, damski wokal przed męskim.


Pomimo nierównego pasma i swojego mocnego indywidualizmu FH5 prezentują fenomenalny poziom jakościowy. Ten poziom rozdzielczości, wielkość instrumentów i przepyszna holografia należą do zdecydowanie wyższej ligii. Robią to na swój sposób, wyciągają z nagrania najdrobniejsze niuanse bez wspomaganiem się przejaskrawianiem przekazu - brawo! Separacja i przejrzystość również stoją na bardzo wysokim poziomie choć wielkość sceny i ilość powietrza już niestety są dość przeciętne. Obraz raczej budowany jest w głąb z nieźle oddanymi planami ale dość oszczędnie na boki. Instrumenty o dużej skali niemal stykają się łokciami ze sobą podczas grania więc jest dość intymnie acz dzięki bardzo dobrej separacji i rozdzielczości na pewno nie gęsto czy duszno.

Brzmienie spreparowano w pewien konkretny sposób przez co końcowe rezultaty są moim zdaniem bardzo mocno zależne od danego nagrania i nie tylko od samego poziomu jego realizacji, ale też gatunku czy zwyczajnie samej kompozycji zwłaszcza w kontekście skrajów pasma. FH5 moim zdaniem sprawdzają się najlepiej w prostszych kompozycjach, z muzyką popularną, rockiem czy metalem ale i tu bywa różnie. Album Nickelback - Silver Side Up - rewelacja! - gładko i ciepło, natomiast Disturbed - Ten Thousand Fists jest dla mnie już zbyt gęste i męczące przez strasznie zaakcentowaną stopą perkusyjną. W skomplikowanych aranżacjach na przykład w muzyce klasycznej nierówność pasma i brak dźwięczności na samej górze nieco mi przeszkadza. To co za to mnie bardzo cieszy ale nie ukrywam że też zaskakuje to że pomimo nierównego pasma tembr instrumentów nie został zatracony i wszystko brzmi naturalnie i realistycznie. Na plus że słuchawki są bardzo skuteczne i łatwe w wysterowaniu nawet przez zwykły telefon.


Producent pokusił się o opisanie tipsów względem charakteru brzmienia jaki oferują i w dużej mierze się to moim zdaniem sprawdza:

Vocal - wyciąga troszkę wyższą średnicą i osłabia bas
Bass - jeszcze bardziej podciąga bas i przyciemnia brzmienie
Balanced - coś po środku Vocal i Bass
Pianki - niestety dla mnie już zamulają i spłaszczają całość

Każde inne słuchawki zmieniają swoje brzmienie w równym stopniu w zależności jakich tipsów używamy więc nie jest to jakiś ewenement natomiast fajnie że Fiio dało dodatkowy wybór prosto z pudełka.


Porównania:

AKG N40 (Recenzja) - Niby też hybryda a jakże inne podejście. N40 są jaśniejsze, bardziej napowietrzone, z większą przestrzenią i bardziej rozbudowaną górą. Posiadają mniej basu ale mocniejszy midbas, równiejsza średnica jednak ze słabszą separacją. FH5 z łagodną górą, pofalowaną średnicą, bas oparty na najniższym tąpnięciu zamiast twardego midbasu. N40 grają lżej, swobodniej i szerzej, a FH5 grubiej, dosadniej, intymniej i bardziej rozdzielczo.

Etytmotic ER3XR (Recenzja) - jedynymi wspólnymi cechami to podobnie wysoki poziom detali oraz uwypuklone damskie wokale. ER3 posiadają o wiele równiejsze i wyżej sięgające wysokie tony o bardzo dobrej jakości acz płytki bas. FH5 ilością basu, jego impaktem zwłaszcza w rejonie subbasu dosłownie zdmuchują delikatniejszy i nieco eteryczny dźwięk Etymoticów które to bronią się lepszym oddaniem delikatności co słychać zwłaszcza na wokalach. W FH5 są nieco pogrubione i bardziej nasycone barwą za to w ER3 wokalistka śpiewa tak jakby potrafiła wyciągnąć wyższe oktawy. Etymotic z całą pewnością jednak są bardziej analityczne i surowe natomiast FH5 bardziej muzykalne.

Campfire Vega (Recenzja) - podobna ilość basu, jednak od razu czuć że środek jego ciężkości w FH5 przesunięty jest w dół gdzie w Vegach jest o wiele mocniejszy i bardziej precyzyjny impakt. Większa jest też jego szybkość i ogólna kultura dzięki której da się rózróżnić więcej faktur. Średnica w Vega zduszona i przytłumiona, jest tam magia ale trzeba się w nią wsłuchać gdzie w FH5 mamy wszystko podane na tacy jednak przy niesamowicie ciepłej i ludzkiej średnicy z Vega ta z FH5 wypada lekko sztucznie. W Vega góra błyszcząca i iskrząca, pełna powietrza w FH5 góra jest ale do pewnego momentu a dalej brak fajerwerków. Bardzo podobny, wysoki poziom szczegółowości jednak Vega oddaje wszystko bardziej płynnie.


Podsumowanie:

Absolutnie topowy poziom wykonania, bogaty zestaw akcesoriów w połączeniu bardzo wysokim poziomem jakościowym dźwięku to zestaw ustanawiający poprzeczkę bardzo wysoko. Strojenie na planie W jest z całą pewnością śmiałe, niecodzienne ale i ciekawe. Nie każdemu się spodoba, nie do każdego rodzaju muzyki idealnie się wpasuje oraz powoduje pewne trudności przy dobieraniu źródła jednak jeśli komuś zależy na dokładnie takim balansie tonalnym to prawdopodobnie nie znajdzie niczego lepszego nawet w kilka razy droższych konstrukcjach. Poszukujący genialnego stosunku ceny do jakości nie muszą szukać dalej ponieważ Fiio FH5 zaoferowało coś o czym konkurencja może tylko pomarzyć.

Strona producenta: https://www.fiio.com/

Serdecznie dziękuję Audeos.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.

Dodatkowo specjalnie dla czytelników został przygotowany kod rabatowy: nervosa5 dający -5% na całą ofertę sklepu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ranking słuchawek dokanałowych IEM

Poniżej znajduje się ranking słuchawek dokanałowych, które miałem okazję przetestować. OGÓLNE WYTYCZNE - Ocenie podlegał wyłącznie dźwięk. - Konkretne numerowane pozycje na liście to moje subiektywne odczucia i kolejność w jakiej bym po nie sięgał. - Sprzęt przypisany do danego działu obiektywnie jest na porównywalnym poziomie. - Cena nie ma wpływu na ocenę, podana jest wyłącznie w celach informacyjnych. - Lista ma charakter rozwojowy i kolejne pozycje będą dodawane w ramach możliwości. - Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić! DEFINICJE POZIOMÓW End Game - słuchawki wyznaczające nowe granice tego co jest fizycznie możliwe Ultra High End - słuchawki ze swoim brzmieniowym charakterem jednak w zasadzie już bez wad - świetne pod każdym względem. High End - w pewnych aspektach brzmienie na poziomie Ultra jednak w innych do tego poziomu brakuje Mid End - po prostu bardzo dobre brzmienie Entry Level - poziom który pozwala już w pełni cieszyć się muzyką be

Chord Mojo 2 Recenzja - Kieszonkowy dynamit

Brytyjski Chord nie rozpieszcza nas ilością nowości natomiast, jak już coś wypuszcza to zawsze tworzy tym nie małe zamieszanie. Długo musieliśmy czekać na następcę super popularnego Mojo, ale oto w tym roku ukazał się i on. Pozornie, z zewnątrz Mojo z numerkiem 2 nie przynosi rewolucji jednak zmian w środku jest całkiem dużo zarówno od strony funkcjonalności jak i dźwięku. Ciekawskich czy to ewolucja, rewolucja czy może po prostu zmiana kierunku zapraszam do poniższej recenzji. Wygląd i budowa: Malutkie pudełko, niczym specjalnie się nie wyróżniające. W środku poza samym urządzeniem znajduje się jedynie kabel usb który w dodatku jest śmiesznie krótki. Nadaje się jedynie do sprawdzenia czy urządzenie działa i to w zasadzie tylko z laptopem ponieważ jest zbyt krótki aby sięgnąć do gniazd usb w desktopach, a do połączenia z telefonem potrzebna jest dodatkowa przejściówka z innym złączem lub najwygodniej po prostu inny kabel. Mojo2 zachowuje maleńkie gabaryty poprzednika, a i wygląda oraz

Audio Technica ATH-ADX5000 Recenzja - Prawie ideał

Audio Technica to bardzo znany japoński producent sprzętu audio, który jakimś cudem nigdy na łamach mojego bloga nie gościł. Bohater niniejszej recenzji to ni mniej, ni więcej flagowy model otwartych słuchawek wokółusznych tegoż producenta. ATH-ADX5000 wycenione na około 10 tys zł to koszt wysoki chociaż przy coraz bardziej absurdalnych cenach innych modeli to już w zasadzie cenowo średnia półka jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Czy to w takim razie okazja czy może niekoniecznie dowiemy się (mam nadzieję) z poniższej recenzji. Wygląd, budowa i akcesoria:   Słuchawki sprzedawane w ładnym choć dość zwyczajnym kartonie, którego niestety pokazać nie mogę bo go nie posiadam. Na szczęście posiadam za to jego zawartość. Miękko obita i gustowna walizeczka jako etui to świetny pomysł. Środek wyścielany przyjemnym materiałem z miejscem na słuchawki i kabel. To niestety wszystko. Brak jakichkolwiek akcesoriów choćby przejściówki na inną wtyczkę niestety smuci. Słuchawki posiadają ciekawy wygl