Przejdź do głównej zawartości

Shanling M5s Recenzja - Arbiter elegancji


Do niedawna Shanling był mi kompletnie nie znaną firmą z dalekiego wschodu. Mój pierwszy kontakt z ich najmniejszym odtwarzaczem M0 zrobił na mnie jednak tak pozytywne wrażenie swoim wyrafinowanym brzmieniem iż od razu ustawiłem się w kolejce do testów ich najnowszego i najdroższego zarazem odtwarzacza. Jest to gorąca jeszcze nowość, która debiutuje na rynku dosłownie w tym momencie. Czy Shanling M5s podoła w zatłoczonym już mocno przedziale odtwarzaczy z okolic 2tys zł?

Wygląd i budowa:

Tradycyjne schludne pudełko opisujące główne cechy urządzenia.


Zawartość bardzo uboga bo poza samym odtwarzaczem w środku znajduje się jedynie kabel usb. Co prawda producent oferuje estetyczne etui jako akcesorium, ale moim zdaniem jakieś nawet najprostsze powinno znaleźć się w zestawie fabrycznym.



Bardzo nowoczesny wygląd, wykorzystujący zakrzywione szkło zarówno z przodu jak i z tyłu. Korpus to doskonale obrobiony, matowy metal. Żadnych niedoróbek i ostrych krawędzi. Bardzo solidna całkowicie sztywna bryła. Całość sprawia bardzo eleganckie wrażenie i zdecydowanie jest to poziom premium. Na ten moment dostępnymi kolorami w jakich można kupić odtwarzacz są czarny i tytanowy, a zapowiedziano już też czerwony i to podobno nie koniec zabaw z kolorami. Pod względem wielkości jest zgrabnie, w sam raz do kieszeni, a obsługa jedną ręką nie sprawia najmniejszych trudności. Trzeba jednak uważać ponieważ zakrzywione szkło pokryte jest dodatkowo powłoką oleofobową co sprawia że odtwarzacz jest bardzo śliski. Radzę zwracać uwagę na jakiej powierzchni się go kładzie ponieważ najmniejszy spadek czy nawet delikatne naprężenie wpiętego kabla usb lub słuchawkowego sprawia że odtwarzacz zaczyna się przesuwać po powierzchni na której leży.


Można dać się łatwo zwieść iż cały front zajmuje ekran dotykowy jednak po jego uruchomieniu okazuje się że wyświetlacz to jedynie około 60% przodu. Ekran jest bardzo dobrej jakości od strony rozdzielczości i kolorów oraz bardzo żwawo reaguje na dotyk. Delikatnie jednak smuży przy przewijaniu co nie irytuje, jednak jest zauważalne.

Góra


Lewy bok - przyciski play/next/back, slot na karty micro sd pod klapką


Prawy bok - pokrętło głośności i włącznik jednocześnie


Dół - złącze usb typ-c, wyjście słuchawkowe 3,5mm oraz zbalansowane 2,5mm


Moc na wyjściach słuchawkowych jest wysoka i nie będzie problemu z poprawnym wysterowaniem każdych słuchawek przenośnych, a na zbalansowanym nawet i tych stacjonarnych. Zastosowano we wnętrzu magnetyczne przełączniki które wydają charakterystyczny klik podczas uruchamiania i wyłączania playera słyszalny gołym uchem. Wyjście słuchawkowe zostało dobrze odizolowane i mało słyszalne pyknięcia są odczuwalne jedynie podczas manualnej zmiany nagrań. Gdy funkcja Gapless jest uruchomiana i nagrania postępują jedno po drugim panuje absolutna cisza w tle. Czas pracy deklarowany na 17 godzin to bardzo dobry wynik i cieszy mnie że to kolejny odtwarzacz któremu bliżej do 20 godzin niż 10 które jeszcze niedawno były smutnym standardem. Nie ma żadnej pamięci dostępnej dla użytkownika, jedynie jeden slot na karty sd oraz możliwość podłączenia zewnętrznej pamięci, np pendrive przez kabel OTG.


System i funkcje:

M5s pracuje pod autorskim systemem operacyjnym opartym na linuxie. System wygląda bardzo podobnie do tego z M0 jednak obsługa ze względu na większy ekran jest o wiele łatwiejsza. Wszystko jest tam gdzie być powinno, działanie jest szybkie i dość płynne. Animacje przy przejściach między ekranami czy scrollowanie to nie ostatnie słowo w temacie płynności, ale jak na odtwarzacz przenośny jest dobrze. Uruchamianie trwa około 10 sekund czyli nie jest źle ale można szybciej. Skan 200gb karty sd wypełnionej muzyką natomiast, zajął tylko kilka minut.


Wszystkie najważniejsze funkcje które nowoczesny odtwarzacz powinien posiadać znajdują się na pokładzie. Mamy więc szeroką gamę obsługiwanych formatów, wyświetlanie okładek, funkcję gapless, usb dac oraz equalizer - ten ostatni dosyć ograniczony (o tym w sekcji Brzmienie) ale jednak jest.


M5s wyposażono w funkcje sieciowe pod postacią wifi i dwu kierunkowego bluetooth. Wifi nie służy niestety do obsługi serwisów streamingujących. Możemy za to dzięki niemu używać funkcji DLNA, Airplay oraz istnieje możliwość aktualizacji oprogramowania bezpośrednio po przez sieć.


Dzięki Bluetooth możemy bez problemu użytkować słuchawki bezprzewodowe czy uzyskać dostęp do serwisów streamingujących z telefonu, który wyśle nam sygnał. Zaimplementowano w zasadzie wszystkie formaty które można spotkać łącznie z LDAC oferującym obecnie najwyższą jakość przepływu sygnału bezprzewodowego.


Brzmienie:

To już na tyle wysoki poziom że duże odstępstwa od neutralnego balansu tonalnego nie mają miejsca. Brzmienie jest wyrafinowane, gładkie, bogate w detal, przejrzyste i dosłownie zroszone odrobiną ciepła i odprężenia podkreślającymi niebagatelną muzykalność. Nie tworzy bariery między słuchaczem, nie czuć żadnego sztucznego woalu czy mgiełki, jedynie cofa się w pół kroku do tyłu odsuwając słuchacza z niebezpiecznej strefy potencjalnego rażenia sybilizantami, ostrościami i ziarnistością nagrań. Wprowadzony lekki dystans do dźwięku łagodzi przy okazji impakt i żywiołowość. Trochę głupio to zabrzmi, ale w zasadzie nie jest to słyszalne za to trochę odczuwalne w bezpośrednich porównaniach.

Wysokie tony doskonałej jakości. Klarowne, gładkie, w pełni realistycznie oddają wybrzmienia talerzy perkusyjnych ale nie jest to ostatnie słowo jeśli chodzi o ich doświetlenie, wyciąganie detali i smaczków. Ciężko tu już mówić o złagodzeniu, po prostu ich barwa jest o jeden ton niższa od całkowitej neutralności.

Średnica umiarkowanie ocieplona, miękka, plastyczna, nasycona ale w żadnym razie nie rozmemłana. Wyższa średnica w wąskim zakresie brzmi za to bardziej powściągliwie przez co  drapieżnie zrealizowany werbel w nagraniach nie jeży skóry na rękach. Pozytywnym efektem ubocznym tego zabiegu jest uderzająca tolerancja dla słabszych nagrań oraz łatwość w poprawie sucho i ostro brzmiących słuchawek.

Bas w środkowej jego części podany neutralnie, bez podbicia czy odchudzenia. Bardziej barczyście oddano niższą jego część i w zależności od nagrania potrafi on pozytywnie zaskoczyć swoim wymiarem. Nie ma on specjalnie masywnego impaktu jednak jest pełen temperamentu, a sam poziom jakościowy jest iście imponujący i bez choćby najmniejszego uchybienia. Jest szybko, punktualnie, sprężyście oraz w zależności od nagrania może być zarówno twardo jak i miękko.

Bardzo dobra jest rozdzielczość i naprawdę wysoka przejrzystość. Nie rzuca się to tak jak w przypadku innych odtwarzaczy przez pewne osłabienie impaktu i bezpośredniości. Przestrzeń jest duża, a dźwięk kreowany jest raczej przed słuchaczem dzięki czemu mamy szansę oglądać wyrafinowany spektakl z bezpiecznej odległości i w całości możemy docenić kunszt artystów. Na pochwałę zasługują również doskonała stereofonia i holografia. Nie mam zastrzeżeń również do dynamiki jednak znowu osłabiony impakt w całym zakresie oraz kreowanie dźwięku raczej przed słuchaczem utrudnia w pełni jej docenienie. Nagły atak sekcji dętej po cichym fragmencie nie zburzy nam fryzury.

M5s to zdecydowanie odtwarzacz dla melomanów, oferujący wyrafinowane brzmienie do pewnego stopnia  zachowawcze jednak bardzo wysokiej klasy i o wydatnej szczegółowości. Nie można odmówić dźwiękowi braku adrenaliny, jest to jednak adrenalina podawana w odmierzonych dawkach. Coś jak przejazd na kolejce górskiej w lunaparku. Z całą pewnością przyśpiesza bicie serca jednak nie wykracza poza strefę bezpieczeństwa. Dzięki temu słucha się go z przyjemnością godzinami i to w zasadzie ze wszystkimi słuchawkami które do niego podłączałem.

Shanling musi popracować na implementacją equalizerów bo ten w M0 (Recenzja) w zasadzie nie działa. Z kolei w M5s oferuje dosyć ograniczony poziom zmian jedynie w zakresie +/- 6db dla danego pasma, a do tego nawet przy tak niedużych zmianach pojawiają się stosunkowo duże przestery i clipping. Jest to spowodowane prawdopodobnie tym, że nie kompensuje uruchomienia equalizera obniżeniem głośności. Całe szczęście fabrycznie oferowane brzmienie nie wymaga specjalnych ingerencji.


Tradycyjnie zaimplementowano również funkcję zmiany filtrów cyfrowych, które wprowadzają subtelne zmiany, głównie na górze pasma. Ich działanie opisałem szczegółowiej w przy okazji Ibasso DX120 (Recenzja). Zmiany w przypadku M5s są tożsame i jeśli kogoś to ciekawi to testy głównie wykonywałem przy użyciu filtra Sharp Roll-Off.


Porównania:

Ibasso DX120 (Recenzja) - chudszy, jaśniejszy z większą przestrzenią, bardziej bezpośredni i analityczny choć niepozbawiony muzykalności. Shanling sprawia wrażenie bardziej nasyconego, bogatszego ale i stonowanego i ciemniejszego. Nie wyciągnie ostatniego detalu z audiofilskich nagrań tak jak DX120 ale za to jest w stanie ukryć wady słabszych realizacji. Łatwiej będzie też o dobranie synergii ze słuchawkami ze względu na bardziej wyrozumiały charakter Shanlinga. Obydwa są bardzo poręczne, niezbyt duże i łatwe w użytku na co dzień. Jeśli chodzi o funkcjonalność to trochę lepszy jest M5s z obsługą Bluetooth i wifi gdzie DX120 jest całkowicie pozbawiony funkcji sieciowych za to w zanadrzu ma dwa sloty na karty sd i możliwość używania szybkich ładowarek.

Ibasso DX150 (Recenzja) - z założenia stara się uzyskać podobny efekt, który daje M5s czyli ocieplona i przyjazna neutralność jednak każdy z nich robi to na swój sposób. Ibasso jest całościowo bardziej masywny, grubszy z o wiele większym impaktem jednak bardziej zaokrągla krawędzie i pomimo trochę jaśniejszego brzmienia posiada mniej zaznaczone wysokie tony. Ibasso gra z bardziej rockowym charakterem natomiast Shanling w bardziej wyrafinowany i spokojniejszy sposób. Ibasso z pełnym androidem i wymiennymi modułami wzmacniaczy jest o wiele bardziej funkcjonalny i konfigurowalny za to Shanling jest znacznie bardziej poręczny, lżejszy i wykonany z większą pieczołowitością.

Shozy Alien+ (Recenzja) - to prawdziwa jazda bez trzymanki w porównaniu do spokojniejszego Shanlinga. Wszystko jest podane w bardziej intensywny, większy, surowy i angażujący sposób. M5s to jak oglądanie połykacza ognia z bliskiej, ale jednak bezpiecznej odległości. W przypadku Aliena połykaczem ognia jesteś Ty sam. Nie muszę chyba mówić że po spektaklu jeden na pewno pojedzie do domu, a drugi albo do domu albo do szpitala. Obydwa są dosyć poręczne ale obsługa czy praca na jednym ładowaniu to już inna para kaloszy. Alien+ to prawdziwy obóz przetrwania, gdzie Shanling to weekend all inclusive w Spa.

Sony WM1A (Recenzja) - uderzająco podobna filozofia oparta na spokoju i wyrafinowaniu. Nie ma jednak niespodzianki i trzy razy droższy, większy i cięższy WM1A wszystko robi bardziej. Jest pełniejszy, cieplejszy z większym impaktem, bliżej i szerzej podaje dźwięk o jeszcze większej precyzji. W gruncie rzeczy jak się na tym głębiej zastanowić to M5s stanowi niezłą i o wiele tańszą alternatywę.


Podsumowanie:
Shanling M5s to więcej niż bardzo kompetentny odtwarzacz. Może on bez kompleksów stawać w szranki z liderami segmentu. Brzmienie jest bardzo uniwersalne, przystępne, bogate, a przy tym zadziwiająco szczegółowe ale przede wszystkim sprawia ogromną radość i nigdy nie męczy. System jest szybki, intuicyjny i łatwy w obsłudze. Drobne niedociągnięcia z pewnością zostaną poprawione w aktualizacjach bo pamiętajmy że odtwarzacz dopiero co debiutuje. Ptaszki ćwierkają że może kiedyś pojawić się nawet i obsługa Tidala ale to nic pewnego. Wykonanie jest perfekcyjne natomiast wielkość i waga sprawiają że jest świetnym kompanem na co dzień.

Strona producenta: http://en.shanling.com/

Serdecznie dziękuję Audeos.pl za użyczenie sprzętu do recenzji.

Dodatkowo specjalnie dla czytelników został przygotowany kod rabatowy: nervosa5 dający -5% na całą ofertę sklepu.



Komentarze

  1. Czekałem, i doczekałem się. Dziękuję ;) Teraz, jeśli wolno marzyć przed świętami, przydała by się jeszcze tylko recenzja iRivera Activo CT10....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczciwie przyznaje że do tego momentu nawet nie wiedziałem że coś takiego istnieje :) Nie mówię nie, ale na ten moment nie widzę szans na uzyskanie tego sprzętu do testów od dystrybutora.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ranking słuchawek dokanałowych IEM

Poniżej znajduje się ranking słuchawek dokanałowych, które miałem okazję przetestować. OGÓLNE WYTYCZNE - Ocenie podlegał wyłącznie dźwięk. - Konkretne numerowane pozycje na liście to moje subiektywne odczucia i kolejność w jakiej bym po nie sięgał. - Sprzęt przypisany do danego działu obiektywnie jest na porównywalnym poziomie. - Cena nie ma wpływu na ocenę, podana jest wyłącznie w celach informacyjnych. - Lista ma charakter rozwojowy i kolejne pozycje będą dodawane w ramach możliwości. - Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić! DEFINICJE POZIOMÓW End Game - słuchawki wyznaczające nowe granice tego co jest fizycznie możliwe Ultra High End - słuchawki ze swoim brzmieniowym charakterem jednak w zasadzie już bez wad - świetne pod każdym względem. High End - w pewnych aspektach brzmienie na poziomie Ultra jednak w innych do tego poziomu brakuje Mid End - po prostu bardzo dobre brzmienie Entry Level - poziom który pozwala już w pełni cieszyć się muzyką be

Chord Mojo 2 Recenzja - Kieszonkowy dynamit

Brytyjski Chord nie rozpieszcza nas ilością nowości natomiast, jak już coś wypuszcza to zawsze tworzy tym nie małe zamieszanie. Długo musieliśmy czekać na następcę super popularnego Mojo, ale oto w tym roku ukazał się i on. Pozornie, z zewnątrz Mojo z numerkiem 2 nie przynosi rewolucji jednak zmian w środku jest całkiem dużo zarówno od strony funkcjonalności jak i dźwięku. Ciekawskich czy to ewolucja, rewolucja czy może po prostu zmiana kierunku zapraszam do poniższej recenzji. Wygląd i budowa: Malutkie pudełko, niczym specjalnie się nie wyróżniające. W środku poza samym urządzeniem znajduje się jedynie kabel usb który w dodatku jest śmiesznie krótki. Nadaje się jedynie do sprawdzenia czy urządzenie działa i to w zasadzie tylko z laptopem ponieważ jest zbyt krótki aby sięgnąć do gniazd usb w desktopach, a do połączenia z telefonem potrzebna jest dodatkowa przejściówka z innym złączem lub najwygodniej po prostu inny kabel. Mojo2 zachowuje maleńkie gabaryty poprzednika, a i wygląda oraz

Audio Technica ATH-ADX5000 Recenzja - Prawie ideał

Audio Technica to bardzo znany japoński producent sprzętu audio, który jakimś cudem nigdy na łamach mojego bloga nie gościł. Bohater niniejszej recenzji to ni mniej, ni więcej flagowy model otwartych słuchawek wokółusznych tegoż producenta. ATH-ADX5000 wycenione na około 10 tys zł to koszt wysoki chociaż przy coraz bardziej absurdalnych cenach innych modeli to już w zasadzie cenowo średnia półka jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Czy to w takim razie okazja czy może niekoniecznie dowiemy się (mam nadzieję) z poniższej recenzji. Wygląd, budowa i akcesoria:   Słuchawki sprzedawane w ładnym choć dość zwyczajnym kartonie, którego niestety pokazać nie mogę bo go nie posiadam. Na szczęście posiadam za to jego zawartość. Miękko obita i gustowna walizeczka jako etui to świetny pomysł. Środek wyścielany przyjemnym materiałem z miejscem na słuchawki i kabel. To niestety wszystko. Brak jakichkolwiek akcesoriów choćby przejściówki na inną wtyczkę niestety smuci. Słuchawki posiadają ciekawy wygl