Przejdź do głównej zawartości

Shozy & Neo BG Recenzja - Jakość, nie ilość


Shozy pochodzące z Honk Kongu bez dwóch zdań potrafi tworzyć sprzęt nietuzinkowy i świetnie grający. Do tej pory miałem okazję zapoznać się z dwoma ich odtwarzaczami pod postacią Shozy Alien Gold oraz Alien+. Tym razem przyszła jednak pora na słuchawki, które do swojej oferty dodał jakiś czas temu ten zacny producent. Mowa tutaj o konstrukcji multi armaturowej z pięcioma przetwornikami pod nazwą Shozy & Neo BG. Sprawdźmy więc, czy producent potrafi tworzyć słuchawki równie dobre co odtwarzacze.

Wygląd, budowa i akcesoria:

Niewielkie, zwyczajnie wyglądające pudełko.



W środku znajduje się jedynie praktyczne, sztywne etui oraz komplet tipsów. Przy nich warto się na chwilę zatrzymać ponieważ mają bardzo zaniżone wielkości. Poza piankami, nie byłem w stanie złapać poprawnego seala nawet na największym rozmiarze silikonów więc na dzień dobry osoby używające tipsów w rozmiarach innych niż super malutkie będą musiały pomyśleć o wymianie tipsów na inne. Do zdjęć Shozy Neo BG pozowały z piankami Dekoni Bulletz, których między innymi używam podczas testów.

Z lewej i prawej standardowe tipsy w rozmiarze L, w środku rozmiar L od Shozy.

Słuchawki są dość duże, ale super wygodne mając bardzo ergonomiczny kształt przypominający bardziej słuchawki typu custom niż uniwersalne. Samo wykonanie i wykończenie również nawiązuje do tego typu słuchawek i mamy złote płatki oraz złotą nazwę producenta zatopione w czarnej żywicy. Nie trzeba nawet dodawać że prezentują się bardzo efektownie. Samo wykonanie również nie pozostawia nic do życzenia. Obudowy są przyjemne w dotyku i nie dopatrzyłem się żadnych śladów łączenia czy szpar. Tulejka metalowa zabezpieczona siateczką również z metalu. Dość krótka, ale za to wąska przez co nie ma problemów z komfortem. Wystający ząbek zabezpiecza dodatkowo przez zsuwaniem się tipsów. Izolacja od otoczenia jest bardzo dobra.



Odpinany, wyposażony w standardowe złącza MMCX kabel, pleciony w przeźroczystym, przydymionym oplocie. Giętki i przyjemny w dotyku. Przez oplot zrobił się dość gruby jednak nadal nie jest specjalnie ciężki. Posiada niezbyt duży efekt mikrofonowy jednak jest on w większości minimalizowany przez poprowadzenie kabla za uszami. Nie zapomniano też o detalach i mamy wtyczkę z motywem włókna węglowego, metalowy trójnik i ściągacz w formie przeźroczystego koralika.


Co prawda wyposażenie jest niezbyt bogate, ale łatwo można na to przymknąć oko bo wygląd, materiały, przywiązanie do detali i ogólny poziom wykonania są oszałamiające. Miałem w swoich rękach słuchawki dziesięciokrotnie droższe, a jednak sprawiające o wiele gorsze wrażenie.


Brzmienie:

Najłatwiej brzmienie Neo BG określić mianem neutralności w łagodnym wydaniu. Skraje pasma zostały wyraźnie przycięte, natomiast średnicę pozostawiono w większej części na neutralnym poziomie. To co rzuca się uszy to bardzo wysoka czystość oraz równie wysoka kultura z jaką generowany jest dźwięk. Nie ma najmniejszych zapędów do ocieplania i pogrubiania.

Bas? Jest, ale nie imponujący jeśli chodzi o jego ilość. Jest go wystarczająco do w zasadzie każdego gatunku, natomiast na żadne ponadnormatywne wygibasy nie ma co liczyć. Rekompensatą natomiast jest sposób w jaki jest oddawany, a więc bardzo zwarty, czysty i szybki. Obecny głównie w rejonach basu średniego z płytkim basem niskim. Zejście jest mało odczuwalne, a jedynie słyszalne i też w niezbyt intensywny sposób. Nie przeszkadza to jednak specjalnie i nadal chce się wybijać rytm palcami w energetycznych nagraniach, tym bardziej, że jest super celny i lekko utwardzony.

Średnica super czysta i oddana z dużą wrażliwością. Wokale nie podbite, ale głębokie i rewelacyjnie wkomponowane z resztą instrumentów o doskonale zarysowanych, perfekcyjnie wypolerowanych i bardzo wyraźnych krawędziach. Nie muszą walczyć o własną przestrzeń ani też ustępować pod naporem elementów towarzyszących. Tony średnie, generalnie robią naprawdę imponujące wrażenie i znajdzie się tutaj wystarczająco miejsca dla wszystkiego, łącznie z najdrobniejszymi, skrupulatnie oddanymi niuansami. Pomimo bardzo wyraźnego i nieocieplonego podejścia nie wyczułem absolutnie żadnych tendencji do sybilizacji. Jest blisko, bezpośrednio, ale nie męcząco bo naturalnie.

Wysokie tony oddane w sposób wystarczający dla zachowania poprawnego tembru, ale podobnie jak w przypadku basu na fajerwerki nie ma co liczyć. Ilość zmniejszono. a rozciągnięcie przycięto. Ponownie zrekompensowano to dużą czystością i gładkością oraz wysoką rozdzielczością dzięki czemu otrzymujemy obraz wyraźny, ale nie wyżyłowany.

Przestrzeń duża, rozciągająca się bardziej na boki niż w głąb. Separacja, przejrzystość i rozdzielczość na tą półkę cenową fenomenalne - każdy element, łącznie z tymi najdrobniejszymi posiada własną odrębną strefę i nie przeszkadza w żaden sposób sąsiadom. Rozdzielczość i sugestywna holografia również rewelacyjne, sięgające już powyżej ceny na metce. Nie mogę też wyjść z podziwu, że w niezbyt drogich w sumie słuchawkach z pięcioma przetwornikami odnaleźć można tak wysokiej próby koherencję. Przejścia pomiędzy poszczególnymi przetworniki zsynchronizowano wzorowo i to również moim zdaniem ma duży wpływ na to jak finezyjnie potrafią zagrać.


Ibasso IT01s, Shozy Neo BG, Etymotic ER4XR, Whizzer HE03 Kylin, Azla ORTA

Impakt czy dosadność nie są specjalnie mocne i przez to brakuje nieco siły przebicia. To czego natomiast nie brakuje to wyrafinowania, spokoju, szczegółowości. Brzmienie zdecydowanie nie jest nudne natomiast zestrojone są bardziej z nastawieniem na kontemplację muzyki niż bezpardonowe wchodzenie w nią. Wyjątkowo dobrze przedstawiają wgląd w nagranie bez choćby najmniejszych ciągot do analityczności, a przy tym nie czuć żadnego sztucznego dystansu do muzyki. Pomimo zmniejszonej masy i braku zwyczajowego kopa wszystko nadal sprawia wrażenie bliskiego naturze tyle że oddanego w sposób dystyngowany i nieco zachowawczy. Neo BG grają przez to do pewnego stopnia na poziomie słuchawek zaliczanych do klas sporo wyższych, a jedyne co je moim zdaniem powstrzymuje przed umiejscowieniem się na szczytach list przebojów to lepsze rozciągnięcie pasma zarówno na górze jak i na dole bo zgaduję że grały by wtedy iście upajająco. Obawiam się jednak że pociągało by to za sobą konieczność dołożenia dodatkowych przetworników, większe skomplikowanie przy projektowaniu zwrotnicy i pewnie powiększenie wielkości samych słuchawek. O zwielokrotnieniu ceny przy tych wszystkich zabiegach już nawet nie ma co wspominać. W tym momencie jednak grają wystarczająco wierne zwłaszcza przy tak atrakcyjnej cenie. Zdecydowanie jest je za co je lubić, natomiast czy będzie je za co pokochać zależy już od rodzaju preferowanej muzyki. Sprawdzają się w miarę nieźle w zasadzie w każdym gatunku jednak ich błyskotliwość wychodzi gdy nakarmić je brzmieniami odpowiednimi do ich charakteru. Potrzebujesz zastrzyku energii podczas biegania? Szukaj gdzie indziej. Chcesz się wyciszyć po ciężkim dniu pracy i oddać się w pełni kontemplacji spokojnych ballad i klasyki wywołujących głębsze uczucia? Dobrze trafiłeś.


Porównania:

Ibasso IT01s (Recenzja) - więcej basu, grubsze, bardziej dosadne, mocniejsze, bardziej żywiołowe ale też bardziej nerwowe, nie tak precyzyjne, nie aż tak gładkie, a w bezpośrednim porównaniu nawet trochę sztuczne. Wysokie tony lepiej rozciągnięte, ale sprawiają wrażenie jak by brakowało im wyrafinowania. Większa przestrzeń i szerzej na boki za to Neo BG mają lepiej skupiony i bardziej wyraźny pierwszy plan. Wielkościowo porównywalne oraz wygodne. Neo BG są jednak bardziej ergonomicznie wyprofilowane i mają cieńszą tulejkę przez co stawiam je wyżej w kwestii komfortu.

Etymotic ER4XR (Recenzja) - niżej schodzący bas i o wiele bardziej rozciągnięte wysokie tony. Większy nacisk na wyższą średnicę przez co wokale znajdują się na pierwszym planie. Brzmienie równie, jeśli nie bardziej szczegółowe jednak nie aż tak naturalnie oddane jak w Neo BG. Choć wiernie to jest trochę surowo, nie tak gładko i bez tego spokoju który odnajdziemy w Shozy. Przy ER4 Może być zarówno bardziej efektownie jak i bezlitośnie w zależności od jakości nagrania. Etymotic wymagają głębokiej penetracji w zamian oferując niezrównaną izolację, natomiast Neo BG są o wiele bardziej przyjazne i łatwiejsze w użytkowaniu na co dzień.

Campfire Vega (Recenzja) - ogrom basu który dominował by gdyby nie trzymały go w szachu równie rozbudowane wysokie tony. Średnica przygaszona i analogowo przydymiona. Neo BG wydają się przy tym wzorem kultury i wyrafinowania z porównywalną rozdzielczością i wielkością sceny. Strojenie o wiele bardziej poprawne i naturalne w Neo BG przez co nie są też tak efektowne i niecodzienne jak wyrób Campfire. Z drugiej strony Campfire podczas dłuższych odsłuchów potrafią po pewnym czasie zacząć przytłaczać swoim nader szczodrym basem co przy Shozy z ich nienagannymi manierami nigdy się nie zdarzy. Vega jest mniejsza ale za to cięższa co nie zmienia faktu, że jedne i drugie są super wygodne.


Podsumowanie:

Shozy & Neo BG posiadają kapitalną przejrzystość, rozdzielczość, szczegółowość, spokój i wyrafinowanie. Podają dźwięk jednocześnie wiernie i naturalnie jednak nie będą idealnym wyborem dla każdego i do wszystkiego. Brakuje mi do pełnia szczęścia nieco ekscytującego pazura, a także rozciągnięcia na skrajach pasma. To co jednak dostajemy poza tym, jest na poziomie daleko wykraczającym poza to, co proponuje podobnie wyceniona konkurencja, którą miałem okazję przetestować. Neo BG, jest to genialny sprzęt oferujący kunsztowne brzmienie naprawdę wysokiej klasy. Wyposażenie nie jest spektakularne, za to wygląd i wykonanie już zdecydowanie tak. Shozy znowu to zrobiło i zaoferowało produkt inny niż wszystko dostępne na rynku. Dodatkowo patrząc przez pryzmat doskonałego wykonania w cenie tak dobrej, że aż ciężko mi w to uwierzyć. Jeden z najlepszych stosunków ceny do jakości z jakimi miałem do tej pory przyjemność obcować. Polecam.

Strona producenta: http://www.shozy-hk.com/

Serdecznie dziękuję AudioHeaven.eu za użyczenie sprzętu do recenzji.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ranking słuchawek dokanałowych IEM

Poniżej znajduje się ranking słuchawek dokanałowych, które miałem okazję przetestować. OGÓLNE WYTYCZNE - Ocenie podlegał wyłącznie dźwięk. - Konkretne numerowane pozycje na liście to moje subiektywne odczucia i kolejność w jakiej bym po nie sięgał. - Sprzęt przypisany do danego działu obiektywnie jest na porównywalnym poziomie. - Cena nie ma wpływu na ocenę, podana jest wyłącznie w celach informacyjnych. - Lista ma charakter rozwojowy i kolejne pozycje będą dodawane w ramach możliwości. - Jestem tylko człowiekiem i mogę się mylić! DEFINICJE POZIOMÓW End Game - słuchawki wyznaczające nowe granice tego co jest fizycznie możliwe Ultra High End - słuchawki ze swoim brzmieniowym charakterem jednak w zasadzie już bez wad - świetne pod każdym względem. High End - w pewnych aspektach brzmienie na poziomie Ultra jednak w innych do tego poziomu brakuje Mid End - po prostu bardzo dobre brzmienie Entry Level - poziom który pozwala już w pełni cieszyć się muzyką be

Chord Mojo 2 Recenzja - Kieszonkowy dynamit

Brytyjski Chord nie rozpieszcza nas ilością nowości natomiast, jak już coś wypuszcza to zawsze tworzy tym nie małe zamieszanie. Długo musieliśmy czekać na następcę super popularnego Mojo, ale oto w tym roku ukazał się i on. Pozornie, z zewnątrz Mojo z numerkiem 2 nie przynosi rewolucji jednak zmian w środku jest całkiem dużo zarówno od strony funkcjonalności jak i dźwięku. Ciekawskich czy to ewolucja, rewolucja czy może po prostu zmiana kierunku zapraszam do poniższej recenzji. Wygląd i budowa: Malutkie pudełko, niczym specjalnie się nie wyróżniające. W środku poza samym urządzeniem znajduje się jedynie kabel usb który w dodatku jest śmiesznie krótki. Nadaje się jedynie do sprawdzenia czy urządzenie działa i to w zasadzie tylko z laptopem ponieważ jest zbyt krótki aby sięgnąć do gniazd usb w desktopach, a do połączenia z telefonem potrzebna jest dodatkowa przejściówka z innym złączem lub najwygodniej po prostu inny kabel. Mojo2 zachowuje maleńkie gabaryty poprzednika, a i wygląda oraz

Audio Technica ATH-ADX5000 Recenzja - Prawie ideał

Audio Technica to bardzo znany japoński producent sprzętu audio, który jakimś cudem nigdy na łamach mojego bloga nie gościł. Bohater niniejszej recenzji to ni mniej, ni więcej flagowy model otwartych słuchawek wokółusznych tegoż producenta. ATH-ADX5000 wycenione na około 10 tys zł to koszt wysoki chociaż przy coraz bardziej absurdalnych cenach innych modeli to już w zasadzie cenowo średnia półka jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Czy to w takim razie okazja czy może niekoniecznie dowiemy się (mam nadzieję) z poniższej recenzji. Wygląd, budowa i akcesoria:   Słuchawki sprzedawane w ładnym choć dość zwyczajnym kartonie, którego niestety pokazać nie mogę bo go nie posiadam. Na szczęście posiadam za to jego zawartość. Miękko obita i gustowna walizeczka jako etui to świetny pomysł. Środek wyścielany przyjemnym materiałem z miejscem na słuchawki i kabel. To niestety wszystko. Brak jakichkolwiek akcesoriów choćby przejściówki na inną wtyczkę niestety smuci. Słuchawki posiadają ciekawy wygl